wtorek, 21 października 2014

Drogi polskiego powiatu

Jeżdżąc w deszczu na rowerze po polskich ulicach i drogach widać jak na dłoni wszystkie nierówności, dziury, łaty. Widać też niedoróbki na zupełnie wydawałoby się gładkich powierzchniach asfaltu. Brak odwodnienia, kałuże w najmniej spodziewanych momentach. Po prostu polska droga. Nie wiem z czego to się bierze. Może z tego że wszyscy biorą? Że nikt tego nie kontroluje, a jeśli nawet, to konsekwencje kontroli będą żadne? I po prostu nie trzeba się starać robić dobrze?

Nasza bylejakość jest dla mnie spadkiem najpierw po zaborach, potem okupacji niemieckiej i sowieckiej, a wreszcie prl. Ten ostatni okres był w sumie najgorszy, bo niby w nazwie państwa była Polska, niby wszyscy mówili po polsku, niby samodzielny kraj, a w gruncie rzeczy przez 50 lat trwała permanentna sowietyzacja. Mam tu na myśli próbę zmiany na wzór sowiecki patrzenia na własność i szerzej pojęcie dobra wspólnego i wzięcia za nie odpowiedzialności. Bo o ile nawet pod zaborami istniała własność prywatna i była chroniona (oczywiście nie wtedy kiedy szlachcie biorącej udział w powstaniu carat konfiskował majątki) o tyle w prl wszystko miało być wspólne, a własność prywatna choć dopuszczana, była pod ścisłą kontrolą państwa (do dzisiaj ta niechęć komunistów do własności prywatnej skutkuje tym, że Niemcy odbierają ludziom mieszkającym na Mazurach ich własne domy).

A jak coś było wspólne to znaczy, że niczyje, a jak niczyje to można tego nie szanować. A za brakiem szacunku idzie bylejakość, oszukaństwo, złodziejstwo.

I właściwie to wszystko ok. Tylko nadal nie rozumiem dlaczego dzisiaj (w wolnej POlsce?) dzieje się tak samo. Skala tylko większa. Drogi remontuje się bo są akurat wolne środki, albo jest dotacja. A dopiero potem odpowiednie instytucje uświadamiają sobie, że trzeba by wymienić rury wszelakie, które się pod ta drogą znajdują. W związku z tym pruje się ten nowo wylany, równiusieńki asfalt itd. itd.

Życzę wszystkim szerokiej drogi ;-)

niedziela, 14 września 2014

Dzisiejsza sytuacja polityczna jest coraz bardziej zmierza do pata. W zasadzie platforma nie ma już nic do zaproponowania. Rząd pani marszałki ;-) będzie ekipą na przetrwanie do wyborów. W każdym razie tak zakłada to towarzystwo. Wybór padł na postać mierną ale wierną. KOPaczowa poza tym że jest oddanym żołnierzem w mafii Tuska nic sobą nie reprezentuje. Podobnie będzie jak przypuszczam z jej ministrami. Natomiast prywatny zupełnie sukces Tuska platforma jak zwykle próbuje przekuć na procenty poparcia. Opowieści o tym co zrobi premier dla Polski jak już będzie rządził Europą, oraz bajki jaki to prestiż dla naszego kraju - ulewa mi się uszami ta tania propaganda dla zakompleksionego ludu... Facet dorwał się do kasy, jak na polskiego polityka ogromnej, to fakt. I to właściwie wszystko. Co najlepsze gościu uciekł od odpowiedzialności za ostatnie lata jego własnych rządów.
My Polacy zostajemy w Polsce zadłużonej przez Tuska i jego kolegów bardziej niż Gierek, a Tusk będzie jeszcze brał, jakby w nagrodę za to, ogromne pieniądze. Ot, ironia losu ....

poniedziałek, 1 września 2014

Według ostatnich informacji słynne na cały świat "Pendolino" będzie jeździć po polskich szynach z prędkością 250 km/h. Moim zdaniem to informacja o wiele ważniejsza niż wybór premiera Tuska na przewodniczącego Rady Europy. Bo ten wspaniały pociąg, ta niesamowita maszyna to symbol rządów premiera z Gdańska (a może z Sopotu??). Pendolino to taka luxtorpeda na miarę naszych możliwości, to ... wszystko co się temu rządowi pod dowództwem Tuska udało (chociaż to już zostawiamy do oceny innych, bo nie wiem do końca czy się udało).
I stwierdzam z wielkim żalem, bo pamiętam pierwsze expose Tuska, że poza tym nie zrobił nic dla Polski, no chyba że ewentualnie ...podniósł obciążenia fiskalne dla mnie zwykłego obywatela, który nie ucieknie do raju podatkowego jak ci najbogatsi...
A tak na marginesie - PKP postawiło tablice informujące że już w grudniu 2015 roku pojedziemy do Łodzi w 2 godziny... gratuluje... :-)

sobota, 22 marca 2014

strach i wstyd

Boimy się coraz więcej. Coraz więcej w Polsce strachu. Straszą nas że trzeba głosować na Platformę, bo inaczej wygra ten straszny Pis. Straszą nas żeby nie iść na referendum, bo np. można stracić pracę na ratuszu. Pomimo pozornego raju jak zafundowała nam już druga kadencja Platformy żyjemy w atmosferze strachu o jutro. Lękamy się bezrobocia. A teraz nasza (bo czyja?) władza straszy nas i chyba to robi ze strachu, Ruskimi. Wypowiedzi pana generała - szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, prezydenta i samego premiera są w tonie złowróżbnym. I co ? I wyszło, że po pierwsze rację miał ś.p. prezydent K. Po drugie panowie prezydent i premier to tchórze, którzy poza pluciem na opozycję niczego dobrze nie potrafią robić (poza oczywiście psuciem - w tym są mistrzami). Nie mają żadnej koncepcji jak się zachować, nie mają sił zbrojnych zdolnych odeprzeć ewentualny atak. Oglądają się nerwowo jedne na wschód , drugi na zachód i s... po gaciach. Przykro mi ale tak się nie powinni zachowywać przywódcy całkiem sporego państwa w centrum Europy (wobec której mają obydwaj takie kompleksy). A tak na marginesie to jakoś nie wierze w tę wojnę. Ale przynajmniej sytuacja obnażyła po raz kolejny indolencję PO i jej krótką ławkę "wybitnych ekspertów".